Pielęgnując swój styl, nie zapomnij o stylach odbioru

Czy zastanawialiście się, dlaczego sięgacie po tę lub inną książkę, czego poszukujecie w utworach i dlaczego wydają się Wam one interesujące? Czy doszukujecie się związku między światem przedstawionym a własnym życiem? A może wystarczy Wam samo poczucie, że obcujecie ze sztuką? Być może interesuje Was życie autora i czytając jego książki, macie wrażenie, że dotykacie jego prywatności? Sposób, w jaki podchodzimy do czytanego utworu nazywany jest stylem odbioru. Wiedza o tym, jaki styl zastosują nasi czytelnicy jest bardzo cenna dla każdego autora, szczególnie tego, który dopiero wkracza do pisarskiego świata. Może on dzięki niej trafniej kreować treść swojej powieści, opowiadania czy noweli.

Profesor Michał Głowiński (znany między innymi z opracowań dotyczących PRL-owskiej nowomowy) jedną ze swoich teoretycznoliterackich rozpraw poświęcił zagadnieniu, które stanowi esencję moich dzisiejszych rozważań. Jego Świadectwa i style odbioru wskazują jak ważne jest uświadomienie sobie, już na etapie tworzenia, w jaki sposób będzie lub może być odbierany utwór, który piszemy.

Głowiński podzielił style odbioru na siedem kategorii, jednocześnie wskazując, że nie jest to katalog skończony, a jedynie podkreślający pewien „repertuar możliwości”. I tak, wyróżnił style: mityczny, alegoryczny, symboliczny, instrumentalny, mimetyczny, ekspresyjny, estetyzujący. Na potrzeby niniejszego artykułu zajmę się jedynie kilkoma z nich, bardziej dociekliwych zapraszając na warsztaty prowadzone przeze mnie w Akademii Rozwoju MasterMind lub odsyłając do tekstu źródłowego.

Gdzie to drugie dno?

Styl alegoryczny wiąże się nierozerwalnie z założeniem pewnej tezy – utwór jest dwuwymiarowy, a pierwszy wymiar jest ważny ze względu na to, że pozwala czytelnikowi odkryć wymiar drugi – właściwy. Zatem alegoryczny styl odbioru charakteryzuje się poszukiwaniem „drugiego dna”. Co ważne, w przypadku utworu nie-alegorycznego również znajdują się czytelnicy, którzy odczytają utwór właśnie w ten sposób. Mamy wtedy do czynienia z alegorią narzuconą. Taki styl odbioru charakterystyczny jest dla epok odznaczających się stabilnością poglądów. Stąd też myślę, że w obecnych czasach pluralizmu światopoglądowego, alegorie narzucone, lub niewłaściwe odczytanie „drugiego dna” jest rzeczą, która może przydarzać się nieostrożnym pisarzom. Co ciekawe, to właśnie współcześnie obserwuję coraz częściej interpretacje alegoryczne. Tak, jakby czytelnikom brakowało głębszych znaczeń w tym, co czytają, albo szukali na siłę wspomnianego wyżej „drugiego dna”. Czyżby szykował nam się jakiś poważny zwrot historyczno-literacki?

Szukamy cech wspólnych

Styl mimetyczny (od starogreckiego mimesis – podobieństwo, imitacja) przede wszystkim kładzie nacisk na odniesienie do rzeczywistości. Czytelnik, odbierający utwór w ten sposób szuka odbicia, naśladowania i podobieństw świata oraz historii przedstawionych w książce do świata realnego. Ważne w tym stylu odbioru jest pojęcie prawdy. Styl mimetyczny charakteryzuje się tym, że odbiorca myśli o niej w kategoriach takich, jak w świecie rzeczywistym. Tu pojawia się problem poznawczy, bowiem (jak dowiódł Roman Ingarden w O tak zwanej „prawdzie” w literaturze) nie możemy o tym, co jest w utworze literackim sądzić, czy jest to prawda czy fałsz w taki sam sposób, jak robimy to w rzeczywistości. Oczywiście utwór może przedstawiać świat odwzorowany na podobieństwo tego, w którym żyjemy, jednak zawsze będzie on tworem, który istnieje jedynie w obrębie literatury i na poziomie naszej wyobraźni. Może przedstawiać postawy ludzkie czy nawet zdarzenia, które miały miejsce w rzeczywistości, jednak zawsze będzie to jedynie wizja, a nie realny zapis wydarzeń. Warto o tym pamiętać, szczególnie w warunkach, gdy jest naprawdę spora grupa odbiorców, wierzących w to, co czyta lub ogląda w telewizji (zapytajcie znajomych, ile osób jest świadomych, że programy paradokumentalne, cieszące się ostatnio dużą oglądalnością, są całkowicie wyreżyserowane i nie przedstawiają prawdziwych wydarzeń). Moim zdaniem jest to najczęściej spotykany styl odbioru. Między innymi dlatego, że nie wymaga dużych kompetencji czytelniczych i świadomości kultury i sztuki (inaczej niż np. styl estetyzujący).

Wielki Brat zagląda do autora

Styl ekspresyjny wydaje mi się „lubianym” i „poszukiwanym” we współczesnej literaturze, w której coraz większą rolę pełni autor jako osoba. Nie należy zapominać, że autor i narrator to dwa zupełnie różne od siebie byty – pierwszy istnieje realnie i jest twórcą – kreatorem świata i akcji utworu, drugi jest tworem przynależnym światu literackiemu. W odbiorze ekspresyjnym ta różnica zaciera się, a obie osoby ulegają w dużej mierze utożsamieniu. Żyjemy w świecie celebryckim, lubujemy się w wojeryzmie (podglądactwie), którego najlepszym przykładem są liczne reality show oraz serwisy plotkarskie. Ekspresyjny styl odbioru zakłada takie postrzeganie czytanego utworu, w którym (upraszczając), czytelnik dąży do utożsamienia autora z narratorem. Zanika wyraźna granica pomiędzy twórcą – tym, który utwór napisał, stojącym gdzieś na uboczu, i opowiadaczem (narratorem), który przedstawia historię. W szczególnym przypadku narracji pierwszoosobowej narrator może mówić o swoich uczuciach, emocjach, tym co intymne. To właśnie wykorzystuje ekspresyjny styl odbioru. Czytelnik utworu stara się poznać, za pośrednictwem tekstu, autora – jego emocje, uczucia, wrażliwość, a nawet poglądy.

Jak wspomniałem na początku artykułu, nie wszystkie style odbioru, o których mówi profesor Głowiński, zostały tu scharakteryzowane. Co więcej, czytelnicy łączą style, tworząc własne, indywidualne sposoby obcowania z tekstem. Mam jednak nadzieję, że powyższe rozważania uświadomią, szczególnie młodym pisarzom, jak ważne jest przeanalizowanie swoich utworów, jeszcze na etapie tworzenia, pod kątem tego, w jaki sposób będą odbierane przez potencjalnych czytelników.

Te i inne tematy omawiamy szczegółowo na warsztatach pisarskich Akademii Rozwoju MasterMind, na które serdecznie zapraszam.

W tekście wykorzystano rozważania profesora Michała Głowińskiego, ujęte w pracy Świadectwa i style odbioru. Nawiązano też do pracy Romana Ingardena O tak zwanej „prawdzie” w literaturze.

Autorem wpisu jest Wojciech Elszyn, magister filologii polskiej o specjalizacji filmoznawczej, twórca krótkich form epickich, pasjonat zagadnień z zakresu teorii literatury, prowadzący w ramach Akademii Rozwoju MasterMind warsztaty pisarskie i filmowe.